poniedziałek, 17 listopada 2014

Fryderyk Chopin - cz.3.



Kompozytor zmarł w wieku 39 lat w Paryżu (dokładnie 17.10.1849 r.). Niektórzy przyjmują hipotezę, iż najbardziej prawdopodobną przyczyną jego śmierci była mukowiscydoza (czyli wrodzone upośledzenie przemiany materii). Wcześniej utrzymywano, że Chopin zmarł na gruźlicę. Mukowiscydoza zostaje jednak odrzucona przez Antona Neumayra w odniesieniu do polskiego pianisty. Pisze on, że to schorzenie polega na nieprawidłowym funkcjonowaniu gruczołów zewnętrznego wydzielania i wydalniczych, w gruczołach śluzowych trzustki i dróg oddechowych wytwarza się nadmiernie gęsty i lepki śluz, co prowadzi do zatykania dróg oddechowych, jelit i innych przewodów, a w konsekwencji do stanu zapalnego i naciekania trzustki i płuc. Postępująca blokada przewodów odprowadzających gruczołów oraz rozgałęzień oskrzeli wywołuje w nich ponadto pęcherzykowate rozdęcia, tak zwane pęcherzykowe zwłóknienia. Z uwagi na brak jakichkolwiek doniesień nie tylko o wystąpieniu tej dziedzicznej choroby w rodzinie Chopina, lecz również o nieodłącznych w takich przypadkach zakłóceniach w funkcjonowaniu trzustki u chorego, co musiałoby się odbić bardzo negatywnie na procesie trawienia, hipoteza ta wydaje się nieprawdopodobna. Poza tym ów zespół objawów w zaawansowanym stadium prowadził w okresie, gdy jeszcze nie stosowano antybiotyków, do zgonu w wieku wczesnodziecięcym. Jeszcze w 1950 roku na pięciu pacjentów czterech umierało w wieku dziecięcym. Jedynie w łagodnych przypadkach chorzy dożywali wieku dorosłego. W przypadku Chopina, który cierpiał na wieloletnie nawroty wysokiej gorączki i krwawienia, trudno byłoby mówić o łagodnym przebiegu choroby.[1]
Pogrzeb Chopina odbył się 30 października 1849 r. w Paryżu. Szczątki artysty zostały pochowane na cmentarzu Père Lachaise. Zgodnie z wolą zmarłego na uroczystości żałobnej wykonano Requiem  W. A. Mozarta. Siostra kompozytora – Ludwika, przywiozła do Polski serce Chopina. Zostało ono wmurowane w filar kościoła pw. Św. Krzyża w Warszawie i spoczywa tam do dziś.

Fryderyk Chopin jest uważany za jednego z najważniejszych kompozytorów romantycznych, a także za jednego z najważniejszych polskich kompozytorów w historii. W jednej z recenzji (z 3.03.1832 r.) krytyk Franciszek Fétis pisał o kompozytorze: W jego melodiach jest dusza, w figuracjach fantazja, a we wszystkim oryginalność.[2] Zaś inny François Stoepel wyraził się, iż Polski kompozytor, to jeden z nielicznych geniuszów, którzy dążą odważnie i z siłą do swojego celu, nie zważając, czego żąda tłum, i co jest modą.[3]
Choć namawiano Chopina do skomponowania opery, nigdy do tego nie doszło, a sam kompozytor przyznawał, że jego powołaniem jest muzyka fortepianowa: Ja fortepian najlepiej czuję i śmieję się z tym, co uważają, że się zdurniłem, odrzucając wyższe widoki, a tylko na fortepian pisząc. Ale to mój grunt, na którym najmocniej stoję.[4] Uważał bowiem, że lepiej robić mało, ale dobrze (…), niż się wszystkiego chwytać, a źle wykonać[5]. Nie było to jednak równoznaczne z łatwością tworzenia, o czym przyznał w liście do Delfiny Potockiej: Nad każdym dziełem diabelnie się dręczę (…), a łatwości tworzenia, gdy jej nie mam, to nie dasz i nie nauczysz. Z tworzeniem to tak, jak z rodzeniem u was – jedna się śmiertelnie namęczy, a druga dziecko jak pestkę wyplunie. Ja rodzę bardzo ciężko. Niby w głowie mam pomysł piękny i gotowy, a gdy napiszę, to widzę, żem dużo w nim dziur porobił. I to nie tak, i tamto inaczej na papierze się wydaje, aż rozpacz bierze. (…) Ja nigdy od razu niczego wykończyć nie umiem. (…) Zanim ostatecznie wykończę, czeka mnie straszna mitręga i turbacja, dużo łez i nocy bezsennych.[6]
Fryderyk komponował głównie: mazurki, polonezy, preludia, etiudy nokturny i walce, ale także sonaty, scherza, ballady, impromptu, dwa koncerty fortepianowe, wariacje i inne. Wszystko, co stworzył wynikało z jego niezwykłego wnętrza, jak napisał autor biografii kompozytora – Kazimierz Wierzyński: Muzyka wysublimowała się w nim w doskonałość nie skażoną przez zło życia i pustkę świata[7].
Za życia uważano Chopina za poetę fortepianu: Jego gra jest elegancka, swobodna, pełna wdzięku, efektowna i czysta.[8] Feliks Mendelssohn tak zanotował swe osobiste wrażenia o pianistyce Fryderyka: Jest coś całkowicie oryginalnego w jego grze i jednocześnie jest w niej tyle mistrzostwa, że można go nazwać wirtuozem doskonałym[9], zaś Robert Schumann zauważył: Gra on zupełnie tak, jak komponuje, to znaczy w jedyny sposób[10].
Od 1927 w Warszawie odbywa się Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. To najstarszy na świecie monograficzny konkurs muzyczny, którego twórcą jest Jerzy Żurawlew. Po II wojnie światowej, w latach 1949–2005 konkurs był organizowany przez Towarzystwo im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Obecnie jego organizatorem jest Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.[11]


[1] Anton Neumayr, Muzyka i cierpienie, Wyd. Felberg SJA, Warszawa 2002, s. 376.
[2] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 158.
[3] J.w., s. 179.
[4] J.w., s. 173.
[5] J.w., s. 186.
[6] J.w., s. 177−178.
[7] J.w., s. 221.
[8] Franciszek Fétis, Revue Musicale, 3.03.1832 [za:] K. Wierzyński, Życie Chopina…, s. 159.
[9] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 197.
[10] J.w.
[11] http://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Chopin

niedziela, 16 listopada 2014

Fryderyk Chopin - cz.2.



Na emigracji Fryderyk odniósł niebywały sukces jako niepowtarzalny i oryginalny artysta. Sam Chopin [w latach uznania i sławy], zawsze trzeźwy, niezarozumiały i krytyczny wobec siebie i innych, nie dał się odurzyć pochwałom (…)[1], pisząc m.in. te słowa: Wszedłem w pierwsze towarzystwo, siedzę między ambasadorami, książętami, ministrami, a nawet nie wiem, jakim cudem, bom się sam nie piął. (…) Stamtąd niby dobry gust pochodzi; zaraz masz większy talent, jeżeli cię w ambasadzie angielskiej czy austriackiej słyszano… Żebym był jeszcze głupszy, myślałbym, że jestem na szczycie mojej kariery, tymczasem widzę, ile mam jeszcze przed sobą, a wiedzę to tym bardziej, że żyję ściśle z pierwszymi artystami i wiem, czego każdemu nie dostaje.[2] Nie słucham komplementów, które mi się coraz głupszymi wydają (…)[3].
W okresie, kiedy w Polsce trwało powstanie, na obczyźnie Chopin czuł swą bezradność, wpadając w nieutulony smutek. Podobny nastój opanowywał go w chwilach ogromnej tęsknoty za rodziną: Chce mi się śmierci – znów chciałbym rodziców widzieć. (…) Wszystko, com dotychczas widział za granicą, zdaje mi się stare, nieznośne, i tylko mi wzdychać każe do domu, do tych błogich godzin, których cenić nie umiałem. – To, co dawniej wielkim mi się zdawało, dziś zwyczajnym – a to, co dawniej zwyczajnym, dziś niepodobnym – nadzwyczajnym – za wielkim – za wysokim. Tu ludzie nie moi; dobrzy, ale dobrzy ze zwyczaju, czynią wszystko zbyt porządnie – płasko – miernie, co mnie dobija.[4] Jednakowoż brakowało kompozytorowi przyjaznej duszy, z którą mógłby porozmawiać od serca i do głębi. Do swego najlepszego przyjaciela – Tytusa Wojciechowskiego, pisał wyznając swą samotność w tłumie: Chciałbym Cię tu – nie uwierzysz (…) jak mi tu smutno, że nie mam komu się wyjęzyczyć. Wiesz, jak łatwo zawieram znajomość, wiesz, jak lubię z nimi gadać o niebieskich migdałach – otóż takich znajomości mam po uszy, ale z nikim razem westchnąć nie mogę. Zawsze jestem, co się tyczy uczuć moich, w synkopach z innymi. Dlatego męczę się i nie uwierzysz, jak szukam jakiejś pauzy, co by do mnie cały dzień nikt nie gadał[5].
Chopin–pianista odbierany był z podziwem, jako przykład skupienia, dyscypliny i kontroli nad sobą. Jednocześnie wielu biografów (…) przekonuje, że Chopin był geniuszem uniwersalnym, ponieważ posiadał również niezwykły talent literacki, czego dowodem są jego słynne listy, a także talent malarski i aktorski.[6]
W 1836 r. Fryderyk zaręczył się z Marią Wodzińską – uzdolnioną muzycznie i malarsko. Okres narzeczeństwa  przeciągnął się aż do trzech lat, po czym ostatecznie do ślubu nie doszło ze względu na opór rodziny narzeczonej, która uważała, że Fryderyk jest zbyt chorowity jak na kandydata na męża.
Wiadomo także z korespondencji, że Fryderyk Chopin przyjaźnił się z Delfiną Potocką, z którą pragnął mieć dziecko.[7]
W Paryżu Chopin spotkał pisarkę o męskim pseudonimie George Sand. We wszystkich trudnych sytuacjach George Sand stała wiernie u boku Chopina, a jej troska i miłość w trakcie choroby zasługują na najwyższe uznanie.[8] Tak było przynajmniej przez te kilka szczęśliwych lat, aż do kryzysu w 1848 r. Ich nietypowy „związek” (roczny romans, a potem opieka iście matczyna George Sand i „przyłączenie” się Fryderyka do rodziny pisarki) trwał 11 lat.
Po rozstaniu z pisarką oraz po wybuchu rewolucji w Paryżu w 1848 r. Chopin wyjechał do Anglii i Szkocji. Organizatorką koncertów oraz opiekunką w jego dokuczliwej chorobie była mu wówczas jego uczennica 44-letnia Jane Stirling, która darzyła go szczerą, aczkolwiek platoniczną miłością. W ciągu 8 miesięcy spędzonych w Anglii Chopin zmienił miejsce zamieszkania aż 60 razy! Spotkania, koncerty, przeprowadzki – wszystko to było bardzo wyczerpujące dla jego wątłego organizmu. Jak zanotowano w paszporcie wydanym kompozytorowi przed podróżą do Anglii, Chopin mierzył 1,70 m wzrostu, a jego waga liczyła zaledwie 49 kg. 
Cierpienie fizyczne polskiego artysty nie pozwoliło mu skomponować tyle, ile pragnął. O swej słabości ciała doświadczonej m.in. w Palmie pisał szczerze do przyjaciela Juliana Fontany: Chorowałam przez ostatnie dwa tygodnie jak pies: zaziębiłem się mimo 18 stopni ciepła, róż, pomarańcz, palm i fig.[9] Wspomniał też o bezradności trzech najsławniejszych lekarzy wobec jego dolegliwości i nędzy choroby: Jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Jeden mówił, żem zdechł, drugi, że zdycham, trzeci, że zdechnę.[10]


[1] J.w., s. 104.
[2] J.w., s. 162.
[3] J.w., s. 140.
[4] J.w., s. 140−141.
[5] J.w., s. 154−155.
[6] http://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Chopin
[7] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 174.
[8] Anton Neumayr, Muzyka i cierpienie, Wyd. Felberg SJA, Warszawa 2002, s. 337.
[9] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 243.
[10] J.w.

sobota, 15 listopada 2014

Fryderyk Chopin - cz.1.



Fryderyk Chopin przyszedł na świat w Polsce, w Żelazowej Woli 22.02. lub 1.03.1810 r., jako syn Mikołaja − nauczyciela języka francuskiego rodem z Lotaryngii, i polskiej szlachcianki – Tekli Justyny z Krzyżanowskich. Już na przełomie czwartego i piątego roku życia Fryderyk rozpoczął naukę gry na fortepianie w Wojciecha Żywnego. To on zafascynował chłopca dziełami Jana Sebastiana Bacha oraz Wolfganga Amadeusza Mozarta. Szybkie postępy w nauce u Fryderyka zaowocowały jego licznymi występami w salonach arystokracji warszawskiej. Niemal równolegle próbował on swych sił na polu kompozycji. Jego pierwsza próba kompozycyjna pochodzi z 1817 r., w zapisie której pomógł młodemu twórcy jego nauczyciel. Pierwszym utworem Chopina wydanym drukiem był Polonez g-moll.
W 1822 r. Chopin zakończy naukę u Żywnego i rozpoczął prywatne lekcje z kompozycji u rektora uczelni muzycznej Józefa Elsnera. Profesor zdawał sobie sprawę, że ma do czynienia z talentem o silnym charakterze, który nie nagnie się do klasycznych reguł i będzie szukał własnego wyrazu[1], dlatego później o swoim wyjątkowym studencie napisał: szczególna zdatność, geniusz muzyczny.
W 1825 r. Fryderyk rozpoczął numerowanie swoich kompozycji. Jako op.1 oznaczył Rondo c-moll. W 1826 r. podjął naukę w Szkole Głównej Muzyki. Tam powstał szereg utworów solowych na fortepian, a także orkiestrowe: Wariacje B-dur op.2 na temat Là ci darem la mano zaczerpnięty z Don Juana W. A. Mozarta oraz Rondo à la Krakowiak F-dur op. 14.
Mając 20 lat Chopin udał się przez Wiedeń do Paryża. Nie sądził, że do Polski już nigdy nie wróci. Przed wyjazdem zagrał koncert w Warszawie, który okazał się być ostatnim w kraju. Wykonał II Koncert fortepianowy f-moll oraz Fantazję na tematy polskie. Pierwsze z wymienionych dzieł zawierało w swych dźwiękach głęboko skrywane uczycie do Konstancji Gładkowskiej. W ten sposób kompozytor z utajonej przed ludźmi miłości zwierzył się nasamprzód muzyce[2].
Na zatrzymanie kompozytora za granicami kraju wpływ miało Powstanie Listopadowe, które wybuchło w 1830 r. Rodzice listownie doradzili synowi, by nie wracał do kraju, gdyż bardziej przyda się na obczyźnie jako artysta rozsławiający imię Polski niż jako żołnierz.
Fryderyk głęboko przeżywał tragedię swojego narodu. Odbiciem tego są jego kompozycje, z których przebijają akcenty tęsknoty, bólu i protestu. Cierpienie Polski znalazło się śród pierwszych jego doświadczeń, u samych źródeł pojmowania świata. Odczuł zachodzące wypadki z czułością artysty i przeżycia te zamknął w sobie jak intymne sekrety.[3] Typowym przykładem może być Scherzo h-moll z melodią kolędy Lulajże Jezuniu oraz słynna etiuda zwana „rewolucyjną” w tonacji c-moll.[4] Patriotyzm i moc wyrazową jego utworów zauważył Robert Schumann, który uznał muzykę Chopina za artystyczną odpowiedź w obliczu uciemiężenia Polski (jako muzyczne armaty ukryte w kwiatach).
Na emigracji Chopin poznał wiele znakomitości, a wśród nich artystów takich, jak: Adam Mickiewicz, Julian Ursyn Niemcewicz, Cyprian Kamil Norwid, Franz Liszt, Hector Berlioz, Niccolò Paganini, Vincenzo Bellini, Eugène Delacroix i Robert Schumann.
Fryderyk utrzymywał się z udzielanych korepetycji, ze sprzedanych wydawcom kompozycji oraz z koncertów. Jeśli chodzi o to ostatnie źródło finansowe, to warto zauważyć, że w ciągu 18 lat pobytu w Paryżu polski pianista miał ogółem zaledwie 4 własne koncerty, a przy innych okolicznościach wystąpił publicznie 15 razy. Te znikome cyfry mówią bardzo wiele o charakterze artysty, którego sława potoczyła się ze stolicy Francji na cały świat, a który nie dał w niej ani jednego recitalu. Nie był to [bowiem] człowiek estrady, nie szukał tłumów, nie przepadał za oklaskami. Lubił audytorium wybrane i grywał chętniej w domach prywatnych.[5] Nie bez znaczenia był tu nie tylko jego charakter, ale i sposób gry, w której preferował subtelności piana. Sam artysta przyznawał się również do tremy i oporu wobec występowania przed tłumem słuchaczy: Nie nadaję się do koncertów. Tłum mnie onieśmiela, czuję się zatruty jego oddechem, sparaliżowany przez zaciekawione spojrzenia i oniemiały wobec obcych twarzy.[6] To zatem powodowało, że kompozytor przeważnie nie miał ustabilizowanej sytuacji finansowej, tym bardziej, że koszty utrzymania pochłaniały wiele pieniędzy. Przyjmując jednak ów fakt z dystansem pewnego dnia pianista we własnym dzienniku podpisał się: Fryderyk Chopin – golec.[7]


[1] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 82.
[2] J.w., s. 99.
[3] J.w., s. 68.
[4] Notatki osobiste ze średniej szkoły muzycznej w Kielcach (PSM II st.) prowadzone pod kierunkiem pana Bogumiła Nadolskiego.
[5] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 157.
[6] J.w., s. 187.
[7] J.w., s. 159.