piątek, 25 marca 2016

Stabat Mater - G. B. Pergolesiego

Giovanni Battista Pergolesi, właściwie Giovanni Battista Draghi (ur. 4 stycznia 1710 wJesi, zm. 16 marca 1736 w Pozzuoli) – włoski kompozytor, skrzypek i organista epoki baroku. Należał do czołowych kompozytorów włoskiej opery komicznej pierwszej połowy XVIII wieku. Urodził się w rodzinie szewców, w której niestety szybko zapadł na zdrowiu. Przez całe życie zmagał się z gruźlicą, miał również problemy z chodzeniem. Niedostatki zdrowotne rekompensowały jednak wyjątkowe uzdolnienia muzyczne, które umożliwiły mu samodzielne utrzymywanie się w Neapolu podczas studiów w tamtejszym konserwatorium.
Zaraz po ukończeniu szkoły w 1731 roku Pergolesi skomponował swoją pierwszą operę "La conversione e morte di San Guglielmo". Dzieło spotkało się wprawdzie tylko z częściowym sukcesem, jednak na tyle dużym, by Pergolesim zainteresował się książę Neapolu - Fernando Colonna Stigliano. On to zatrudnił młodego kompozytora na swoim dworze jako maestro di capella. W 1732 r. Neapol nawiedziło trzęsienie ziemi. W związku z tym kataklizmem arcybiskup poprosił Pergolesiego o skomponowanie przez niego stosownej kompozycji - mszy pokutnej. Po niej pojawiła się później seria kompozycji religijnych na głosy solowe, chór i orkiestrę z głównym utworem – "Stabat Mater" powstałym w 1736 roku.
Kompozytor zmarł w marcu 1736 roku na gruźlicę. Pochowany został w kaplicy katedry Puzzuoli.
W świecie operowym nie zdobył Pergolesi za życia pełnego uznania i ponadczasowej sławy. Zdarzyło się nawet, że podczas premiery opery "L’Olimpiade" w 1725 roku ponoć jeden ze słuchaczy rzucił w Pergolesiego pomarańczą. Jednak w muzyce kościelnej odniósł niezaprzeczalny sukces.
"Stabat Mater" obejmuje 20 części na 2 soprany, chór i orkiestrę. Tekst jest łaciński. To ostatni kompletny utwór Pergolesiego. Kompozytora zainspirowała Męka Chrystusa oraz wizerunek Matki Boskiej płaczącej pod krzyżem. Dzieło jest niezwykle przemyślane. Męka Pańska została odmalowana w nowych środkach muzycznej ekspresji, których doświadczyć możemy choćby podczas słuchania VI części utworu: "Vidit suum". W sposób sugestywny oddaje ona przedśmiertne westchnienia Jezusa na krzyżu.
Kompozytor włożył mnóstwo wysiłku w przygotowanie swego dzieła, pamiętając, że zamawiający utwór książę Maddaloni jest znawcą ówczesnego stylu muzyki Alessandro Scarlattiego.
Tuż po ukończeniu partytury kompozytora dopadła gorączka wywołana nawrotem gruźlicy. Choroba ta w niedługim czasie stała się bezpośrednią przyczyną jego śmierci.
Jednym z powodów ogromnej popularności "Stabat Mater" zwłaszcza w drugiej połowie XVIII wieku jest sposób traktowania przez Pergolesiego harmonii. Podczas gdy większość jemu współczesnych przechodziło w swoich kompozycjach od akordu do akordu, Pergolesi zasłynął stosowaniem opóźnień i spowalnianiem oczekiwanego przez słuchacza rozwiązania akordów. Innym czynnikiem jest styl jego kompozycji, określony z czasem mianem galant, dla którego melodyjność i gracja stanowiły główne determinanty kształtu kompozycji.
Za czasów Pergolesiego zarzucano jego melodiom zbytnią frywolność i prowokacyjność. Zwłaszcza w kompozycjach sakralnych spotykały się one z oporem. Sopran wibrujący w "Cuius animam" w połączeniu z głęboką wymową tekstu pokazywał, zdaniem niektórych, zbyt wiele. O ile jednak pod względem melodycznym Pergolesi wychodzi często poza schematy ogólnej konwencji tworzenia w jego czasach, o tyle na polu warsztatu kompozytorskiego jego dzieło osadzone jest na solidnym gruncie muzyki barokowej.
Przedwczesne odejście Pergolesiego to jedna z największych strat dla muzyki światowej, którego talent dopiero co mógł rozkwitnąć. [1]
[1] Na podstawie http://www.rmfclassic.pl/mistrzowska-kolekcja/plyta,Giovanni-Battista-Pergolesi,29.html

Tekst oryginalny "Stabat Mater":
    1. Stabat Mater dolorosa
    Iuxta crucem lacrimosa
    Dum pendebat Filius.

    2. Cuius animam gementem
    Contristatam et dolentem,
    Pertransivit gladius.

    3. O quam tristis et afflicta
    Fuit illa benedicta
    Mater unigeniti!

    4. Quae moerebat et dolebat,
    Pia Mater, dum videbat
    Nati poenas incliti.

    5. Quis est homo qui non fleret,
    Matrem Christi si videret
    In tanto supplicio?

    6. Quis non posset contristari,
    Christi Matrem contemplari
    Dolentem cum Filio?

    7. Pro peccatis suae gentis
    Vidit Iesum in tormentis,
    Et flagellis subditum.

    8. Vidit suum dulcem natum
    Moriendo desolatum
    Dum emisit spiritum.

    9. Eia Mater, fons amoris
    Me sentire vim doloris
    Fac, ut tecum lugeam.

    10. Fac, ut ardeat cor meum
    In amando Christum Deum
    Ut sibi complaceam.

    11. Sancta Mater, istud agas,
    Crucifixi fige plagas
    Cordi meo valide.

    12. Tui nati vulnerati,
    Tam dignati pro me pati,
    Poenas mecum divide.

    13. Fac me tecum, pie, flere,
    Crucifixo condolere,
    Donec ego vixero.

    14. Iuxta crucem tecum stare,
    Et me tibi sociare
    In planctu desidero.

    15. Virgo virginum praeclara,
    Mihi iam non sis amara
    Fac me tecum plangere.

    16. Fac, ut portem Christi mortem
    Passionis fac consortem,
    Et plagas recolere.

    17. Fac me plagis vulnerari,
    Fac me cruce inebriari,
    Et cruore Filii.

    18. Flammis ne urar succensus
    Per Te, Virgo, sim defensus
    In die iudicii.

    19. Christe, cum sit hinc exire,
    Da per Matrem me venire
    Ad palmam victoriae.

    20. Quando corpus morietur,
    Fac, ut animae donetur
    Paradisi gloria. Amen.

Tłumaczenie Leopolda Staffa:
1.Bolejąca Matka stała 

U stóp krzyża, we łzach cała, 
Kiedy na nim zawisł Syn.

2. A w Jej pełnej jęku duszy, 
Od męczarni i katuszy, 
Tkwił miecz ostry naszych win.

3. Jakże smutna i strapiona 
Była ta błogosławiona, 
Z której się narodził Bóg.

4. Jak cierpiała i bolała, 
Jakże drżała gdy widziała 
Dziecię swe wśród śmierci trwóg.

5. Któryż człowiek nie zapłacze, 
Widząc męki i rozpacze 
Matki Bożej w żalu tym?

6. Któż od smutku się powstrzyma, 
Mając matkę przed oczyma, 
Która cierpi z Synem swym?

7. Widzi, jak za ludzkie winy 
Znosi męki Syn jedyny, 
Jezus -jak Go smaga bat.

8. Widzi jak samotnie kona 
Owoc Jej czystego łona, 
Dając życie za ten świat.

9. Matko, coś miłości zdrojem, 
Przejmij mnie cierpieniem swoim 
Abym boleć z Tobą mógł.

10. Niechaj serce moje pała, 
By radością mą się stała 
Miłość, którą - Chrystus Bóg.

11. Matko święta, srogie rany,
Które zniósł Ukrzyżowany, 
Wyryj mocno w duszy mej.

12. Męką, Syna rodzonego,
Co dla dobra cierpiał mego, 
Ze mną się podzielić chciej.

13. Pragnę płakać w Twym pobliżu, 
Cierpiąc z Tym, co zmarł na krzyżu 
Po mojego życia kres.

14. Chcę pod krzyżem stać przy Tobie,
Z Tobą łączyć się w żałobie, 

I wylewać zdroje łez.

15. Panno czysta nad pannami, 
Niechaj dobroć Twoja da mi 
Płakać z żalu z Tobą współ.

16. Bym z Chrystusem konał razem, 
Męki Jego był obrazem, 
Rany Jego w sobie czuł.

17. Niech mnie do krwi rani zgraja, 
Niech mnie męki krzyż upaja 
I Twojego Syna krew.

18. W ogniu Panno, niech nie płonę, 
Więc mnie w swoją weź obronę, 
Gdy nadejdzie sądu gniew.

19. Gdy kres dni przede mną stanie, 
Przez Twą Matkę dojść mi Panie, 
Do zwycięstwa palmy daj.

20. Kiedy umrze moje ciało, 
Niechaj duszę mą z swą chwałą 
Czeka Twój wieczysty raj. Amen 

środa, 11 marca 2015

Pieśni Mieczysława Karłowicza



Mieczysław Karłowicz to urodzony 11 grudnia 1876 r. syn wybitnego etnologa i językoznawcy. Z zawodu był kompozytorem i dyrygentem, z zamiłowania taternikiem i fotografem. Ponadto grał na skrzypcach i zajmował się też publicystyką. Jest przedstawicielem nurtu późnego romantyzmu.

Twórczość „pieśniarska” Karłowicza trwała zaledwie 8 lat. Zachowały się 22 miniatury wokalno-instrumentalne na głos solowy z fortepianem. Mieczysław pierwszą z nich skomponował w wieku 15 lat. Była to pieśń pt. „Cudowny kwiat” do słów Czesława Jankowskiego. Utwór ten niestety zaginął, podobnie jak dwa inne: „Zbudź się” oraz „W zadumań naszych dal błękitną…”. Aż 16 pieśni powstało w 1896 r. Dwudziestoletni Mieczysław przebywał wówczas na studiach w Berlinie, ucząc się kompozycji u Henryka Urbana.
Do tworzenia pieśni najczęściej inspirowała go poezja Kazimierza Tetmajera. W twórczości Karłowicza znaleźć można także pojedyncze utwory do słów: Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego, Heinricha Heinego, Adama Asnyka, Jana Iwańskiego, Czesława Jankowskiego, Jana Waśniewskiego i Marii Konopnickiej.
Pieśni Karłowicza uważane są za jedne z piękniejszych w polskiej literaturze wokalnej, choć sam kompozytor oceniał niektóre z nich bardzo rubasznie (jako „grzechy młodości”). To jego własna samokrytyka i cenzura spowodowały, że za życia zdecydował się na wydanie drukiem tylko tych pieśni, które uważał za najlepsze. Wśród nich znalazły się m.in. następujące utwory:
- „Zasmuconej” (do słów Kazimierza Glińskiego),
- „Skąd pierwsze gwiazdy” (do tekstu Juliusza Słowackiego),
- „Na śniegu” (do wiersza Marii Konopnickiej),
oraz 3 pieśni do słów Kazimierza Tetmajera:
- „Zawód”,
- „Pamiętam ciche, jasne, złote dnie” i
- „Smutną jest dusza moja”.
Mieczysław Karłowicz, będący kompozytorem Młodej Polski, fascynował się szczególnie muzyką orkiestrową. To zamiłowanie uwidacznia się w jego harmonii i bogactwie współbrzmień akompaniamentu fortepianu pieśni, który tworzy równe ważną linię melodyczną, jak głos prowadzący solisty. W dorobku kompozytorskim Karłowicza, prócz miniatur wokalnych, znajduje się przepiękny „Koncert A-dur” (na skrzypce i orkiestrę) oraz poematy symfoniczne (np.: „Powracające fale”, „Stanisław i Anna Oświecimowie”, „Odwieczne pieśni” czy „Smutna opowieść”).
Karłowicz pragnął osiągnąć to, co najgłębsze, najpiękniejsze i najbardziej mistyczne w muzyce. O tym myślał i do tego dążył, o czym świadczą jego słowa: Może muzyka wyżej nie potrafi wzbić się niż poezja, z pewnością jednak może polecieć gdzie indziej, w innym kierunku. Myśli powyższe skłoniły mnie (…) do zaprzysiężenia wierności tej muzyce, która w przekonaniu moim zdolna jest sięgać najdalej i najgłębiej, to jest muzyce orkiestrowej, uniezależnionej od poezji i szczegółowego programu. Mimo swych upodobań i ewoluujących przekonań artystyczno-kompozytorskich, pieśni Karłowicza przetrwały próbę czasu, dając dowód swego nieprzemijalnego piękna i wyjątkowości stylu.
Utwory Mieczysława Karłowicza wyróżnia element całkowicie oryginalny i charakterystyczny: to melodyka przepojona słowiańskim liryzmem, smutkiem, tęsknotą, żarliwością i melancholią. Choć pieśni Karłowicza z jego okresu młodości reprezentują niejako preludium do późniejszych dzieł orkiestrowych, stanowią jednocześnie dowód jego talentu i artyzmu wysokiej klasy. Wielką stratą była więc przedwczesna, tragiczna śmierć kompozytora. Podczas jednej z samotnych wypraw górskich Karłowicz zginął przysypany lawiną śnieżną w Tatrach. Było to 8 lutego 1909 r. Miał wówczas zaledwie 33 lata. Wrażliwość muzyczna Karłowicza pozostała jednak uwieczniona w jego dziełach.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Fryderyk Chopin - cz.3.



Kompozytor zmarł w wieku 39 lat w Paryżu (dokładnie 17.10.1849 r.). Niektórzy przyjmują hipotezę, iż najbardziej prawdopodobną przyczyną jego śmierci była mukowiscydoza (czyli wrodzone upośledzenie przemiany materii). Wcześniej utrzymywano, że Chopin zmarł na gruźlicę. Mukowiscydoza zostaje jednak odrzucona przez Antona Neumayra w odniesieniu do polskiego pianisty. Pisze on, że to schorzenie polega na nieprawidłowym funkcjonowaniu gruczołów zewnętrznego wydzielania i wydalniczych, w gruczołach śluzowych trzustki i dróg oddechowych wytwarza się nadmiernie gęsty i lepki śluz, co prowadzi do zatykania dróg oddechowych, jelit i innych przewodów, a w konsekwencji do stanu zapalnego i naciekania trzustki i płuc. Postępująca blokada przewodów odprowadzających gruczołów oraz rozgałęzień oskrzeli wywołuje w nich ponadto pęcherzykowate rozdęcia, tak zwane pęcherzykowe zwłóknienia. Z uwagi na brak jakichkolwiek doniesień nie tylko o wystąpieniu tej dziedzicznej choroby w rodzinie Chopina, lecz również o nieodłącznych w takich przypadkach zakłóceniach w funkcjonowaniu trzustki u chorego, co musiałoby się odbić bardzo negatywnie na procesie trawienia, hipoteza ta wydaje się nieprawdopodobna. Poza tym ów zespół objawów w zaawansowanym stadium prowadził w okresie, gdy jeszcze nie stosowano antybiotyków, do zgonu w wieku wczesnodziecięcym. Jeszcze w 1950 roku na pięciu pacjentów czterech umierało w wieku dziecięcym. Jedynie w łagodnych przypadkach chorzy dożywali wieku dorosłego. W przypadku Chopina, który cierpiał na wieloletnie nawroty wysokiej gorączki i krwawienia, trudno byłoby mówić o łagodnym przebiegu choroby.[1]
Pogrzeb Chopina odbył się 30 października 1849 r. w Paryżu. Szczątki artysty zostały pochowane na cmentarzu Père Lachaise. Zgodnie z wolą zmarłego na uroczystości żałobnej wykonano Requiem  W. A. Mozarta. Siostra kompozytora – Ludwika, przywiozła do Polski serce Chopina. Zostało ono wmurowane w filar kościoła pw. Św. Krzyża w Warszawie i spoczywa tam do dziś.

Fryderyk Chopin jest uważany za jednego z najważniejszych kompozytorów romantycznych, a także za jednego z najważniejszych polskich kompozytorów w historii. W jednej z recenzji (z 3.03.1832 r.) krytyk Franciszek Fétis pisał o kompozytorze: W jego melodiach jest dusza, w figuracjach fantazja, a we wszystkim oryginalność.[2] Zaś inny François Stoepel wyraził się, iż Polski kompozytor, to jeden z nielicznych geniuszów, którzy dążą odważnie i z siłą do swojego celu, nie zważając, czego żąda tłum, i co jest modą.[3]
Choć namawiano Chopina do skomponowania opery, nigdy do tego nie doszło, a sam kompozytor przyznawał, że jego powołaniem jest muzyka fortepianowa: Ja fortepian najlepiej czuję i śmieję się z tym, co uważają, że się zdurniłem, odrzucając wyższe widoki, a tylko na fortepian pisząc. Ale to mój grunt, na którym najmocniej stoję.[4] Uważał bowiem, że lepiej robić mało, ale dobrze (…), niż się wszystkiego chwytać, a źle wykonać[5]. Nie było to jednak równoznaczne z łatwością tworzenia, o czym przyznał w liście do Delfiny Potockiej: Nad każdym dziełem diabelnie się dręczę (…), a łatwości tworzenia, gdy jej nie mam, to nie dasz i nie nauczysz. Z tworzeniem to tak, jak z rodzeniem u was – jedna się śmiertelnie namęczy, a druga dziecko jak pestkę wyplunie. Ja rodzę bardzo ciężko. Niby w głowie mam pomysł piękny i gotowy, a gdy napiszę, to widzę, żem dużo w nim dziur porobił. I to nie tak, i tamto inaczej na papierze się wydaje, aż rozpacz bierze. (…) Ja nigdy od razu niczego wykończyć nie umiem. (…) Zanim ostatecznie wykończę, czeka mnie straszna mitręga i turbacja, dużo łez i nocy bezsennych.[6]
Fryderyk komponował głównie: mazurki, polonezy, preludia, etiudy nokturny i walce, ale także sonaty, scherza, ballady, impromptu, dwa koncerty fortepianowe, wariacje i inne. Wszystko, co stworzył wynikało z jego niezwykłego wnętrza, jak napisał autor biografii kompozytora – Kazimierz Wierzyński: Muzyka wysublimowała się w nim w doskonałość nie skażoną przez zło życia i pustkę świata[7].
Za życia uważano Chopina za poetę fortepianu: Jego gra jest elegancka, swobodna, pełna wdzięku, efektowna i czysta.[8] Feliks Mendelssohn tak zanotował swe osobiste wrażenia o pianistyce Fryderyka: Jest coś całkowicie oryginalnego w jego grze i jednocześnie jest w niej tyle mistrzostwa, że można go nazwać wirtuozem doskonałym[9], zaś Robert Schumann zauważył: Gra on zupełnie tak, jak komponuje, to znaczy w jedyny sposób[10].
Od 1927 w Warszawie odbywa się Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. To najstarszy na świecie monograficzny konkurs muzyczny, którego twórcą jest Jerzy Żurawlew. Po II wojnie światowej, w latach 1949–2005 konkurs był organizowany przez Towarzystwo im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Obecnie jego organizatorem jest Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.[11]


[1] Anton Neumayr, Muzyka i cierpienie, Wyd. Felberg SJA, Warszawa 2002, s. 376.
[2] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 158.
[3] J.w., s. 179.
[4] J.w., s. 173.
[5] J.w., s. 186.
[6] J.w., s. 177−178.
[7] J.w., s. 221.
[8] Franciszek Fétis, Revue Musicale, 3.03.1832 [za:] K. Wierzyński, Życie Chopina…, s. 159.
[9] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 197.
[10] J.w.
[11] http://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Chopin

niedziela, 16 listopada 2014

Fryderyk Chopin - cz.2.



Na emigracji Fryderyk odniósł niebywały sukces jako niepowtarzalny i oryginalny artysta. Sam Chopin [w latach uznania i sławy], zawsze trzeźwy, niezarozumiały i krytyczny wobec siebie i innych, nie dał się odurzyć pochwałom (…)[1], pisząc m.in. te słowa: Wszedłem w pierwsze towarzystwo, siedzę między ambasadorami, książętami, ministrami, a nawet nie wiem, jakim cudem, bom się sam nie piął. (…) Stamtąd niby dobry gust pochodzi; zaraz masz większy talent, jeżeli cię w ambasadzie angielskiej czy austriackiej słyszano… Żebym był jeszcze głupszy, myślałbym, że jestem na szczycie mojej kariery, tymczasem widzę, ile mam jeszcze przed sobą, a wiedzę to tym bardziej, że żyję ściśle z pierwszymi artystami i wiem, czego każdemu nie dostaje.[2] Nie słucham komplementów, które mi się coraz głupszymi wydają (…)[3].
W okresie, kiedy w Polsce trwało powstanie, na obczyźnie Chopin czuł swą bezradność, wpadając w nieutulony smutek. Podobny nastój opanowywał go w chwilach ogromnej tęsknoty za rodziną: Chce mi się śmierci – znów chciałbym rodziców widzieć. (…) Wszystko, com dotychczas widział za granicą, zdaje mi się stare, nieznośne, i tylko mi wzdychać każe do domu, do tych błogich godzin, których cenić nie umiałem. – To, co dawniej wielkim mi się zdawało, dziś zwyczajnym – a to, co dawniej zwyczajnym, dziś niepodobnym – nadzwyczajnym – za wielkim – za wysokim. Tu ludzie nie moi; dobrzy, ale dobrzy ze zwyczaju, czynią wszystko zbyt porządnie – płasko – miernie, co mnie dobija.[4] Jednakowoż brakowało kompozytorowi przyjaznej duszy, z którą mógłby porozmawiać od serca i do głębi. Do swego najlepszego przyjaciela – Tytusa Wojciechowskiego, pisał wyznając swą samotność w tłumie: Chciałbym Cię tu – nie uwierzysz (…) jak mi tu smutno, że nie mam komu się wyjęzyczyć. Wiesz, jak łatwo zawieram znajomość, wiesz, jak lubię z nimi gadać o niebieskich migdałach – otóż takich znajomości mam po uszy, ale z nikim razem westchnąć nie mogę. Zawsze jestem, co się tyczy uczuć moich, w synkopach z innymi. Dlatego męczę się i nie uwierzysz, jak szukam jakiejś pauzy, co by do mnie cały dzień nikt nie gadał[5].
Chopin–pianista odbierany był z podziwem, jako przykład skupienia, dyscypliny i kontroli nad sobą. Jednocześnie wielu biografów (…) przekonuje, że Chopin był geniuszem uniwersalnym, ponieważ posiadał również niezwykły talent literacki, czego dowodem są jego słynne listy, a także talent malarski i aktorski.[6]
W 1836 r. Fryderyk zaręczył się z Marią Wodzińską – uzdolnioną muzycznie i malarsko. Okres narzeczeństwa  przeciągnął się aż do trzech lat, po czym ostatecznie do ślubu nie doszło ze względu na opór rodziny narzeczonej, która uważała, że Fryderyk jest zbyt chorowity jak na kandydata na męża.
Wiadomo także z korespondencji, że Fryderyk Chopin przyjaźnił się z Delfiną Potocką, z którą pragnął mieć dziecko.[7]
W Paryżu Chopin spotkał pisarkę o męskim pseudonimie George Sand. We wszystkich trudnych sytuacjach George Sand stała wiernie u boku Chopina, a jej troska i miłość w trakcie choroby zasługują na najwyższe uznanie.[8] Tak było przynajmniej przez te kilka szczęśliwych lat, aż do kryzysu w 1848 r. Ich nietypowy „związek” (roczny romans, a potem opieka iście matczyna George Sand i „przyłączenie” się Fryderyka do rodziny pisarki) trwał 11 lat.
Po rozstaniu z pisarką oraz po wybuchu rewolucji w Paryżu w 1848 r. Chopin wyjechał do Anglii i Szkocji. Organizatorką koncertów oraz opiekunką w jego dokuczliwej chorobie była mu wówczas jego uczennica 44-letnia Jane Stirling, która darzyła go szczerą, aczkolwiek platoniczną miłością. W ciągu 8 miesięcy spędzonych w Anglii Chopin zmienił miejsce zamieszkania aż 60 razy! Spotkania, koncerty, przeprowadzki – wszystko to było bardzo wyczerpujące dla jego wątłego organizmu. Jak zanotowano w paszporcie wydanym kompozytorowi przed podróżą do Anglii, Chopin mierzył 1,70 m wzrostu, a jego waga liczyła zaledwie 49 kg. 
Cierpienie fizyczne polskiego artysty nie pozwoliło mu skomponować tyle, ile pragnął. O swej słabości ciała doświadczonej m.in. w Palmie pisał szczerze do przyjaciela Juliana Fontany: Chorowałam przez ostatnie dwa tygodnie jak pies: zaziębiłem się mimo 18 stopni ciepła, róż, pomarańcz, palm i fig.[9] Wspomniał też o bezradności trzech najsławniejszych lekarzy wobec jego dolegliwości i nędzy choroby: Jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Jeden mówił, żem zdechł, drugi, że zdycham, trzeci, że zdechnę.[10]


[1] J.w., s. 104.
[2] J.w., s. 162.
[3] J.w., s. 140.
[4] J.w., s. 140−141.
[5] J.w., s. 154−155.
[6] http://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Chopin
[7] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 174.
[8] Anton Neumayr, Muzyka i cierpienie, Wyd. Felberg SJA, Warszawa 2002, s. 337.
[9] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 243.
[10] J.w.